Narodziny Medycyny Sądowej.




   Po kilkuletniej przerwie od twórczości Thorwalda, ostatnio w moich rękach pojawiła się ta oto książka. Jakoś zwlekałem i prawdę mówiąc żałuję, bo to co mnie urzekło w poprzednich przeczytanych książkach Jurgena Thorwalda to ta niesamowita lekkość stylu, czytając historie narodzin Kryminologii i Medycyny Sądowej, zapoznajemy się z "fachową" terminologia używaną po dzień dzisiejszy, a mimo tego nie odczuwamy znużenia podczas czytania a mało tego... nim się obrócimy już dochodzimy do drugiej deski. Będąc fanem szalonych opowieści o chirurgii, czytając Stulecie Detektywów nie zawiodłem się i to wcale !

   Książka nie należy do najmniejszych, raptem 700 kilka stron. Podzielona została na 4 rozdziały.Pierwszy z nich opowiada historie powstania daktyloskopii i problemy związane z identyfikacją przestępców. Drugi rozdział wtajemnicza nas w narodziny Medycyny sądowej ( mój ulubiony rozdział). Trzeci skupia się na szukaniu trucizn w ciele zmarłych - czyli nic innego jak narodziny Toksykologii oraz ostatni rozdział - Balistyka.

   Jestem fanem książek Jurgena Thorwalda, dopiero co na świeżo skończyłem czytać Stulecie detektywów i jestem ciągle pod ogromnym wrażeniem. Co prawda moje serce należy do Stulecia chirurgów i Kuruchego domu, ale Stulecie detektywów z pewnością będzie gdzieś na topie książek które przeczytałem w 2018 roku. Lepiej późno niż wcale. Książkę z czystym sumieniem polecam każdemu !




Komentarze

Szukaj na tym blogu

Popularne posty